Powiedzmy, że znajdujesz się w takiej sytuacji finansowej, że wydanie dwóch dych na bilet do kina może zdecydować o możliwości zjedzenia obiadu pod koniec miesiąca...
Albo powiedzmy, że żywisz zdrową niechęć do innych przedstawicieli gatunku ludzkiego i oglądanie filmów w pomieszczeniu wypełnionym ludźmi, ich oddechami, gazami, zarazkami i smrodem jest równie atrakcyjne, co uprawianie seksu z dziurą po sęku w desce...
Cóż czynić w takiej sytuacji? Jak oglądać filmy nie wychodząc z domu, za darmo i - co najdziwniejsze - legalnie?
Odpowiedź jest prosta:
www.kinopraha.pl
Tam, mniej więcej w prawym górnym rogu, można znaleźć czerwoną ikonkę, prowadzącą do Sali Kinowej na YouTube.
Na chwilę obecną jest już kilka filmów do wyboru, według obietnic co tydzień powinno ich przybywać.
Przedsięwzięcie jest słuszne i godne pochwały - ale przecież nie polecałbym Wam, wierni czytelnicy, nie sprawdzonego towaru. Nawet, jeśli ten towar nie wymaga wyjścia z domu ani uiszczenia opłaty.
Na razie obejrzałem jeden z dostępnych filmów. "Zamknij się i zastrzel mnie" - uroczą, czeską, czarną komedię*.
Kiedyś napisałem, że gdyby filmy były za darmo, z dostawą do domu w pasujące mi porze, nie miałbym powodu, aby się czepiać takich pierdół, jak fabuła, montaż, reżyseria, obsada, udźwiękowienie i tak dalej... Wobec tego, konsekwentnie nie zamierzam się czepiać CZEGOKOLWIEK w filmach oglądanych dzięki Sali Kinowej. Nie będzie recenzji - tylko ogólne wrażenia.
Przede wszystkim, film jest w całkiem sensownej jakości - miłe zaskoczenie, bo obawiałem się, że skoro nic za niego nie płacę, to będzie słaby dźwięk i gigantyczne piksele. Inna sprawa, że wytrzymałbym i to - dawno temu, kiedy jedynym źródłem filmów była wypożyczalnia video, oglądałem rzeczy na VHSach tak zjechanych, że "Terminator 2" wyglądał momentami jak wypadek w fabryce farby, a brzmiał jak rozmowa toczona przy kuchennym blenderze - moja tolerancja na słabą jakość wydaje mi się raczej wysoka.
Wracając do filmu... Mamy dwóch bohaterów - Czecha, Pavla Zemana, faceta imającego się najróżniejszych zajęć, żeby zarobić kilka groszy na zachcianki swojej żony Liby i Anglika, niejakiego Framptona, pucołowatego ciamajdę, który przyjechał do Pragi na urlop z żoną Maggie. Tak się składa, że Maggie ginie w dziwacznym wypadku, a sam Frampton wpada w depresję i chce ze sobą skończyć... Ale nie udaje mu się załatwić sprawy własnoręcznie, więc wpada na brzmiący znajomo*** pomysł - zapłaci komuś, żeby skończył jego męczarnie. Wybrańcem losu jest Zeman, który spotyka Framptona wykonując jedną z kilku swoich dorywczych prac.
Sęk w tym, że choć Zeman z radością położyłby łapcie na kilku tysiącach funtów szterlingów, to, co tu dużo mówić, nie jest urodzonym mordercą...
Kiedy pierwszy plan zakończenia życia Framptona nie wypala, a główny zainteresowany nadal domaga się wypełnienia kontraktu, zaczynają się kłopoty... A gdy później do tych kłopotów dołącza próba kradzieży walizki pełnej forsy, boss czeskiej mafii, jego dziwka, pozbywanie się zwłok, przypadkowy świadek...
No cóż - czeski film.
W "Zamknij się..." udała się pewna karkołomna sztuczka - Frampton jest na tyle irytujący, że od piętnastej minuty seansu też życzyłem mu śmierci, a jednocześnie dostatecznie sympatyczny, że w miarę rozwoju akcji można go trochę polubić.
Komu polecić ten film? Przede wszystkim osobom, które lubią odrobinę czarnego humoru i nie boją się śmiać z poważnych i ponurych tematów, jak depresja i skłonności samobójcze.
No i wszystkim, którzy tak jak ja chcą oglądać filmy za darmo, w domu, o dogodnej, wybranej przez siebie porze.
--------------------------
* Od razu przyznaję: nie jestem na bieżąco z filmami**. Wybierając film z repertuaru Sali Kinowej kierowałem się screenshotem i tytułem, nie mając pojęcia nawet jakiego gatunku się spodziewać. Z początku myślałem, że to film sensacyjny, potem, że obyczajowy/psychologiczny, a w końcu uznałem, że to komedia. Spróbujcie tej metody - nie ma takiej opcji, żeby film nie wywołał zaskoczenia.
** Z filmów jakie ostatnio w ogóle oglądałem wymienić można "Yojimbo" Kurosawy, "Best Seller" z Jamesem Woodsem i "Now you see me". Jak widać, nie są to nowości.
***Khem... "Trzy Kolory"... Ekhem...