Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, była sobie Magiczna Knieja. Mieszkały w niej najróżniejsze zwierzątka: wiewiórki, borsuki, dziki, niedźwiedzie, króliki, puchacze, zaskrońce, pszczoły... i wiele, wiele innych. Niektóre zwierzątka były sprytne, inne prostolinijne, jeszcze inne chciwe, ale trafiały się też hojne... Magiczna Knieja była dość duża, aby wszystkie mogły sobie w niej znaleźć miejsce.
Na obrzeżach Starej Polany mieszkał w swoim ciasnym stawie Szary Ropuch. Ropuch był gruby, za dużo palił, lubił wypić, żreć pizzę i marnować czas czytając beletrystykę, a jeśli chodzi o kobiety, to za młodu jakoś zawsze grawitował do najróżniejszych żmij, a potem dziwił się, że został ukąszony, a jego serce pompuje zatrutą krew.
Szary Ropuch trzymał się swojego stawu, a im bardziej się starzał, tym większym stawał się odludkiem. Nie miał zbyt dużo do czynienia z innymi zwierzątkami. Ale czasem nasłuchiwał, co takiego działo się w Magicznej Kniei.
Pewnego dnia Ropuch usłyszał coś, co wpędziło go w przygnębienie.
Otóż zwierzątka wybierały, kto będzie rządzić Knieją. I wybrały te same Obłąkane Szakale, które już raz rządziły.
Ropuch z początku nie mógł w to uwierzyć. Myślał sobie, że skoro Szakale już rządziły, nikt ich nie wybierze. No dobrze, Chciwe Hieny, które do niedawna dzierżyły władzę musiały przegrać konkurs popularności - zbyt długo trzymały pałeczkę, zbyt wiele rzeczy zawaliły, za wiele nakradły, były zbyt butne... Ale przecież pojawiły się inne stada, skłonne objąć przewodnictwo nad Knieją. Fakt, niektóre z nich były wątpliwej proweniencji, ale Ropuch sądził, że w demokratycznej Kniei władzą podzieli się kilka grup, które będą musiały jakoś się dogadywać i iść na różne kompromisy, co zwiększałoby szanse, że zwierzęta u władzy nie będą w stanie zrobić nic naprawdę skrajnego i zbyt głupiego.
Okazało się, że Szary Ropuch mylił się, niczym karp, który uznał, że przeprowadzka z zimnego, zatłoczonego stawu do ciepłej wanny w bloku jest pierwszym krokiem ku wspaniałemu, długiemu życiu w luksusach.
Obłąkane Szakale rozbiły bank i przejęły całkowitą kontrolę.
Do Ropucha dotarła smutna prawda: mądre zwierzęta, takie, których pamięć sięgała na więcej, niż trzy lata wstecz, opuściły już Knieję. No dobrze, nie wszystkie, kilka może zostało tu i ówdzie... Ale, jak podejrzewał Szary Ropuch, nie na długo.
Ropuch zrozumiał, że został w Kniei sam z owcami i baranami. Zewsząd dobiegało beczenie.
"Przerąbane", pomyślał Ropuch, który już dawno nie czuł się aż tak samotny.
- Przerąbane po dwakroć! - zawył do księżyca Ropuch, gdy dotarło doń, że prawdopodobnie jest jeszcze głupszy, niż owce i barany.
Podobno do dziś, gdy zbłąkany wędrowiec wieczorem zajdzie Na Starą Polanę w Magicznej Kniei, może usłyszeć dziwny odgłos, jakim jest wycie Ropucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz