Media, jak zawsze, zachowują się tak, jakby lobotomia i zidiocenie było wymagane od kandydatów na dziennikarzy. Do tego poziom hipokryzji po prostu przerasta wszelkie normy.
Postaram się streszczać:
Gdyby tak zwane "aktywistki" wparowały podczas nabożeństwa do Kościoła Mariackiego i zażądały w prostych słowach, aby bogurodzica przepędziła Putina...
Co by się stało?
Padłyby oklaski? Wszyscy byliby szczęśliwi?
Czy może cwane attention whores zostałyby zamknięte (jak każdy zakłócający spokój oszołom), oskarżone o obrazę uczuć religijnych (tak jak Nergal), po czym oberwałyby stosownym wyrokiem dwóch lat więzienia (zgodnie z artykułem 196 KK)...
Jak myślicie, drodzy Obywatele Wolnego Kraju, który bez wątpienia nie jest tak barbarzyński jak Rosja?