Ten post jest cenną informacją dla wszystkich, którzy myślą o nabyciu produktu marki Gerber-Fiskars.
Miesiąc temu doszedłem do wniosku, że zamiast scyzoryka, sprawię sobie multitoola. Nie mogę sobie pozwolić na takiego za 600PLN, więc wycelowałem portfelem niżej - ale nie w najtańsze produkty w ofercie, tylko takie nieco droższe.
W końcu zdecydowałem się na multitool Gerber Crucial. Uznałem, że skoro nie ma wielu funkcji, to postawiono na jakość wykonania. Internetowe recenzje na które trafiłem, były przychylne. No to kupiłem dziada.
Miesiąc po zakupie przyszło mi tego pożałować.
Podczas otwierania szczypiec, rozległo się stłumione chrupnięcie i szczypce nagle straciły "chwyt" Nie da się ich na niczym zacisnąć - rękojeść się rusza, a same szczypce nie zwiększają nacisku. Ułamał się metalowy element, służący za sprężynę i ogranicznik, umożliwiający funkcjonowanie szczypiec.
Jednocześnie zniszczeniu uległa moja wiara w Gerbera. Nigdy nie kupię nic tej marki, ani Fiskarsa (nazwy Gerber i Fiskars widnieją jak byk na opakowaniu.) I każdemu, kto będzie mnie słuchał choć przez chwilę, będę odradzał zakup.
Ale o co tyle krzyku? Przecież jest na gwarancji, prawda?
Owszem, jest - na zwykłej, rocznej i niezwykłej, producenta, obejmującej 25 lat (BWHAHAHA) - ale kupiłem go wysyłkowo. To oznacza, że muszę:
- Opisać, co uległo uszkodzeniu, a nie wiem nawet, jak ten element się nazywa. Bez opisu nie zostanie dokonana naprawa/wymiana.
- Mieć nadzieję, że opis zostanie zrozumiany i zaakceptowany.
- Mieć nadzieję, że nikt nie będzie próbował mi wmówić, że uszkodzenie powstało wskutek niewłaściwego użytkowania. (A nie powstało - dbałem o niewdzięcznego bękarta.)
- Zapakować i wysłać truchło Gerbera na własny koszt do serwisu. To oznacza zwiększanie wydatków, jakie poniosłem na narzędzie...
... narzędzie, z którego i tak nie jestem zadowolony.
1. Szczypce nie są sprężynujące. Fakt, nikt nie pisał w ofercie handlwej że są, więc to moja wina, że założyłem, że skoro trzy modele Gerbera, z jakimi miałem do czynienia są ze sprężyną, to ten także będzie.
2. Brak sprężyny w połączeniu z kształtem rękojeści sprawia, że - wbrew materiałom promocyjnym - tool źle leży w dłoni i kiepsko się nim operuje.
3. Przecinak do drutu nie "zamyka się" do końca. Po zaciśnięciu szczypiec, zostaje nierówna szczelina, w najgorszym miejscu gruba na jakiś milimetr (to dużo, kiedy chce się przyciąć kawałek drutu, albo kabla.)
4. Podobno tool ma otwieracz do butelek - ja jakoś go nie znalazłem. To coś, na pseudo-śrubkokręcie płaskim, jest bezużyteczne.
5. Nóż o głowni sheepsfoot - ujmę to tak: there's no point to it. Fakt, trudniej sobie zrobić krzywdę, ale trudniej też pewne rzeczy przeciąć, jeśli nie da się ich najpierw przekłuć. Poza tym ostrze jest króciutkie, a część ząbkowana tępa, jak poseł na sejm RP. (Mam ostrzałkę tylko do gładkich ostrzy.)
6. A na koniec - uszkodzenie raczej nie jest wadą tego konkretnego egzemplarza. Złamany element jest wykonany z jakiegoś chujowego stopu i jest zbyt cienki. Niezależnie, czy serwis wymieni element, czy całego toola, w przyszłości czekałby mnie dokładnie ten sam problem.
Tak więc wciąż się waham, czy w ogóle zawracać sobie głowę gwarancją. Ale hej, mam jeszcze jedenaście miesięcy, żeby się zdecydować. A w międzyczasie:
Unikajcie produktów Gerbera i Fiskarsa jak zarazy. Wiem, co mówię, zaufajcie mi.