czwartek, 22 maja 2014

Pozoracja demokracji

W związku z nadchodzącymi wyborami, możemy* zrobić dwie rzeczy:
1. Totalnie zbojkotować wybory.
2. Zastosować metodę, którą polecałem tutaj.

Pierwsze rozwiązanie jest niepraktyczne. Zadziałałoby, gdyby do wyborów nie poszedł absolutnie NIKT. A wiem, że co najmniej jedna partia ma betonowy elektorat, który pójdzie do wyborów, nawet jak rzeczone ugrupowanie obwieściłoby, że od jutra likwidują wolny rynek, wprowadzają totalną cenzurę i pozbywają się tych wszystkich upierdliwych swobód obywatelskich.

O drugim rozwiązaniu już pisałem. Zamierzam je zastosować, z taką modyfikacją: zagłosuję na ostatni numer z listy tego ugrupowania, o którym jeszcze miesiąc temu nawet nie słyszałem, i dotąd nie widziałem ani jednego spotu wyborczego. Jak mówiłem, moja frekwencja zostanie zaliczona, kandydat, na którego oddam głos i tak nie dostanie się tam, gdzie płacą w euro, a wszystkie Tuski, Gowiny, Ziobry, Korwiny, Palikoty, Millery i Kaczory może zauważą, że są w tym dziwnym kraju ludzie, którzy nie żywią do nich za grosz szacunku ani zaufania**.
O tym, że przejdą na polityczną emertyturę już nie marzę - oni będą trzymać się koryta jeszcze po mojej śmierci.

Tyle o eurowyborach.

Teraz o geniuszu krakowskich radnych.

A sprytne to chłopaki, oj panie dzieju, sprytne, że aż dupę ściska.

Zacznijmy od pomysłu walki ze smogiem - szczytny cel, ale jak zwykle nieprzemyślany. To temat na cały post, więc pokrótce powiem tyle: właśnie rozpoczęła się wojna ekonomiczna z supermocarstwem, od którego kupujemy gaz. Krakowscy radni chcą zmusić wszystkich Krakusów, aby bez względu na zasobność portfela ogrzewali domy gazem. Najzabawniejsze jest to, że nikt nie przedstawił żadnego solidnego dowodu, że to rozwiąże problem smogu - choćby dlatego, że krakowscy radni nie mogą zmusić mieszkańców wszystkich sąsiednich miejscowości, aby grzali gazem. Więc to, co nasmrodzą sąsiedzi i tak trafi do Krakowa. Miłego oddychania w kolejce po zasiłek dla gwałtownie zubożonych.

Sprytni radni nie chcą, aby mieszkańcy mogli się wypowiedzieć na ten temat w referendum - więc pytanie o walkę ze smogiem usunięto z listy pytań, które zostaną w niedzielę zadane Krakusom przy okazji wyborów do eurokoryta.

Sprytni radni zadają mądre pytania. Na przykład: czy chcesz więcej ścieżek rowerowych? Czy chcesz metra w Krakowie? I podobne.
Fajnie, chcę. Chcę też zarabiać sto tysięcy euro rocznie, chcę nie płacić podatków i chcę uprawiać seks z Ewą Farną i Natalie Portman jednocześnie.
Sprytni radni nie precyzują, jaka jest cena spełniania tych zachcianek. Te pytania można przeformułować tak: Czy chcesz płacić wyższe podatki? Czy chcesz, aby twoje nieruchomiści straciły na wartości? Czy chcesz, aby na czas koniecznych prac budowlanych miasto było totalnie nieprzejezdne?

Sprytni radni nie dali rady się wymigać i muszą zadać mało sprytne pytanie: czy chcesz Olimpiady w Krakowie?
Zadają to pytanie po tym, jak zmarnowali szmal na beznadziejne logo, po tym, jak już zaczęły się przekręty z organizowaniem tych igrzysk...

Cóż, moje odpowiedzi na wszystkie pytania brzmią: NIE.

A wiecie, dlaczego radni są NAPRAWDĘ sprytni?
Bo urządzają referendum jednocześnie z wyborami do eurokoryta.
Spece od takich ezoterycznych spraw jak prawo wyborcze już obwieścili, że to nielegalne.
Więc, jeśli zbyt wielu Krakusów zrobi jak ja i pokaże radnym takiego wała - sprytni radni unieważnią wyniki referendum, które przecież odbyło się w sposób niezgodny z prawem.

Inne miasta mogą nam tylko pozazdrościć tak sprytnych radnych.


---------------------
*My, czyli ludzie nie ufający już żadnym politykom. Jeśli, po tych 25 latach Polski w wersji socialism-free, wciąż jesteś wyznawcą jakiejkolwiek partii, jeśli wierzysz, że którykolwiek z obecnych polityków zasługuje na Twój głos - jesteś przypadkiem nieuleczalnym. Wróć, jak będę pisać o książkach/filmach/grach/serialach. Miłego dnia.
** Hej, nawet ja muszę mieć jakieś złudzenia.