Krok 1:
Przypomnieć sobie, że pisało się
kiedyś o grach Jane Jensen. Że postanowiło się nie wracać do
pierwszego Gabriela Knighta, bo zbyt miło się go wspomina i szkoda
psuć te wspomnienia.
Krok 2:
Położyć łapska na nowym,
poprawionym wydaniu Gabriela. Tylko po to, żeby sprawdzić, co się
zmieniło w stosunku do oryginału.
Krok 3:
Pierwsza zmiana - grafika w bardziej
współczesnej rozdzielczości. Z pozoru wygląda ładniej ale...
Cóż, gra straciła trochę klimatu. W oryginale miejsce akcji (Nowy
Orlean) malowano ze sporą dozą fantazji. Wszystko wyglądało
bardziej mrocznie, emanowało aurą gotyku. Teraz twórcy postanowili
trochę zwiększyć realizm i nagle zrobiło się mniej ponuro,
bardziej kolorowo i po prostu nudniej.
Krok 4:
No dobra, jeszcze tylko chwila i
uninstall - nie warto tracić czas na grę przygodową, którą się
w miarę dobrze pamięta.
Krok 5:
Kolejna zmiana na gorsze - brak
oryginalnej obsady. Zamiast Skywalkera, Worfa i Pennywise'a mamy
teraz nieznanych aktorów. Fakt, starają się naśladować oryginał,
ale czuć, że to hoop cola, a nie pepsi. Drobna poprawa - narratorka
jest nieco żwawsza, nie trzeba czekać całej minuty, aż odczyta
pojedynczą kwestię.
Krok 6:
Następna zmiana - zlikwidowano
dyktafon, na który Gabriel nagrywał wywiady, zamiast tego mamy
zwykły notes. Poza tym uproszczono niektóre zagadki, mam wrażenie
że jedna czy dwie w ogóle zniknęły, i zupełnie zmieniono tempo
akcji. Poprzednio pierwszego dnia było mnóstwo rzeczy do roboty, a
zdaje się że trzeciego jedna czy dwie. Teraz równomierniej
rozłożono obciążenie na wszystkie dni - choć miejscami widać,
że wykonano to sztucznie.
Podobno dodano osiem nowych zagadek.
Zauważyć tylko dwie z nich (układanie literek u Moonbeam, oraz
nonsensowna, prostacka i nudna układanka w Schloss Ritter).
Krok 7:
Dobrze, zaraz będzie uninstall.
Jeszcze tylko sprawdzić, jak teraz wygląda ta idiotyczna scena z
dostawaniem się do biura Mostleya...
Krok 8:
Tutaj duży plus. Zupełnie zmieniono
tę sekwencję, teraz jest bardziej jak z horroru, a nie jak ze
slapsticku. Za to naprawdę można ten remake pochwalić. No i za to, że tym razem w Schloss Ritter nie pada śnieg w czerwcu.
Krok 9:
Przypomnieć sobie, że niezależnie od
drobnych poprawek każdy remake to samo zło i postanowić
odinstalować grę... Jak tylko sprawdzi się, jaki bonus jest w
następnej lokacji...
Krok 10:
Złapać się na tym, że gra się
tylko dla bonusów. W każdym miejscu, które Gabriel może
odwiedzić, można otworzyć notes i kliknąć zakładkę z gwiazdką.
I tam znajdują się różne "smaczki" - albo storyboardy,
albo oryginalne szkice, albo fotografie z planu (bluescreenu do
motion capture), czy nawet wywiady z członkami oryginalnej ekipy. Te
ostatnie są w kiepskiej jakości, pełne pauz, gdy przepytywani
zbierali myśli i szukali odpowiedzi... Ale i tak chce się ich
wysłuchać, przecież jest się fanem gry, right?
Krok 11:
Usłyszeć w wywiadzie z Jane Jensen,
że tak naprawdę ten remake ma służyć jednemu. Jeśli dobrze się
sprzeda, Pinkerton Studios będzie mogło lobbować w Activision
zlecenie na czwartą część Gabriela.
Krok 12:
Dojść do końca gry z mieszanymi
uczuciami. Gra jest OK, ale oryginał też taki był. Jedyny powód,
aby grać w remake, to bonusy w zakładce z gwiazdką. No i może dla
niektórych niska rozdzielczość jest zbyt niestrawna, wtedy nowa
wersja ma sens. Dojść do ogólnego wniosku, że pieniądze można
wydać na kilka o wiele przyjemniejszych rzeczy.
Krok 13:
Uninstall.