... tak swoją drogą, wolałbym, żeby kandydaci coś sobą reprezentowali, a nie tylko kombinowali, jaki spot pomoże im zyskać te mityczne "niezdecydowane procenty".
Zagłosowałem.
Nie, nie ma żadnej różnicy, na kogo.
Żaden z kandydatów nie oferował (nawet w swoich najordynarniejszych kłamstwach i obietnicach bez pokrycia) tego, co by mnie interesowało.
Z mojego punktu widzenia obaj są do niczego. Obaj są prawicowymi oportunistami.
Osobiście mogę podsumować przebieg całej kampanii w sposób graficzny:
Chociaż... zaczynam podejrzewać, że może jednak demokracja ma jakąś zaletę. Wygląda na to, że demokratyczne społeczeństwo rzeczywiście dostaje takiego reprezentanta, na jakiego zasługuje.
A teraz chwila spokoju, zanim zacznie się cyrk okołokampanijny wyborów sejmowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz