Okay...
W lodówce mam Jaegermeistra, Wild
Turkey 101 proof i trzy piwa.
W kredensie stoi 0,7 Żołądkowej
Gorzkiej De Luxe i jakieś pół litra spirytusu rektyfikowanego.
Mam zapas wina domowej roboty: 9
butelek porzeczkowego od mojego dziadka i 23 butelki ryżowego, które
zrobiłem sam.
Po jednej butelce Grantsa, Jim Beama,
Jacka Danielsa i Ballantinesa.
Butelka miodu pitnego, dwójniaka.
Butelka Jacka Honey i Jim Beama Honey
(tak, lubię miód w różnych postaciach).
Resztki Bushmillsa, Litewskiej Wódki z
maliną, Lubelskiej Cytrynówki i jakiejś fińskiej wódki.
Koło łóżka trzymam Żołądkową
Gorzką Czarną Wiśnię (najlepszy odstraszacz złych snów).
Tylko płyn do płukania ust mam
bezalkoholowy i jest to błąd, który naprawię przy najbliższej
okazji.
Krótko mówiąc, myślę że jakoś
przetrwam przynajmniej pierwsze tygodnie prezydentury Andrzeja Dudy.
Tak szczerze mówiąc, mam nadzieję,
że absolutnie mylę się co do naszego nowego prezydenta. Że moje
uprzedzenia wynikają z głupoty, niedoinformowania i zwykłej
zawiści.
Ale jeśli jednak nie, to na pewno nie
omieszkam głośno krzyczeć "Fuckin' called it!"
PS.
Nowa fotka w bieganiu.
Cheers.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz