Krok 1:
Mieć "szczęście" i
mieszkać przy ulicy, gdzie gazownia postanowiła wymienić swoją
instalację pod jezdnią.
Krok 2:
Dostać pismo, w którym gazownia
informuje, że w związku z planowaną modernizacją infrastruktury,
będą łazić po domach, sprawdzać szczelność instalacji,
łaskawie wystawiać opinie i ogólnie trzeba być specjalnie dla
nich cały czas w domu. Poza tym zostać uprzejmie poinformowanym, że
gazomierze zostaną przeniesione na zewnątrz budynków, a tam, gdzie
to możliwe, zainstalowane w ogrodzeniach posesji. Ani przez chwilę
nie uwierzyć w zapewnienia, że wszystkie prace zostaną wykonane na
koszt gazowni.
Krok 3:
Przyjąć speców od gazu. Ponad dwa
miesiące po tym, jak się zapowiedzieli.
Krok 4:
Dostać nagłej kurwicy, gdy spece
wydadzą opinię, że w logicznym miejscu na ścianie nie wolno
zamontować skrzynek z gazomierzami, bo jest zbyt blisko do
instalacji elektrycznej.
Krok 5:
Dogadać się. Wskutek chwiejnego
porozumienia goście z gazowni rozkopią ogród, położą nową,
plastikową rurę z gazem, podepną ją tymczasowo do istniejącej
instalacji, tej z gazomierzami w budynku.
Krok 6:
Dogadać się ponownie. Tym razem w grę
już wchodzą pieniądze - ekipie trzeba zapłacić. Panowie muszą
zainstalować komplet skrzynek na gazomierze, wypieprzyć dziury w
ścianach, usunąć spore odcinki starych rur, na ich miejsce wspawać
nowe.
Krok 7:
Czekać, aż umówiona ekipa będzie
mieć czas.
Krok 8:
Bardzo długo czekać, aż ekipa w
końcu będzie mieć czas.
Krok 9:
Ekipa się pojawia. Ponieważ ta robota
to fucha, pojawiają się o siedemnastej i pracują do
dziewiętnastej.
Krok 10:
I tak przez trzy dni.
Krok 11:
Gaz podłączony. Liczniki
przeniesione. Portfel lżejszy o wartość laptopa średniej klasy. W
ścianach cztery gigantyczne dziury, lekko połatane kawałkami gruzu
i odrobiną pianki montażowej przez ekipę z gazowni. Do największej
dziury można wcisnąć niewielkiego arbuza.
Krok 12:
Pożyczyć samochód, żeby kupić
gips, gładź szpachlową, farbę, dwie szpachelki, dwa pędzle i
wałek z kuwetą. No i drabinkę malarską.
Krok 13:
Nauczyć się rozrabiać gips.
Krok 14:
Nauczyć się usuwać gips z ubrania.
Krok 15:
Nauczyć się usuwać gips z włosów.
Krok 16:
Wyrzucić opakowanie po lodach, pełne
gipsu, który w międzyczasie zaschnął.
Krok 17:
Nauczyć się usuwać zaschnięty gips
ze szpachelek.
Krok 18:
Nabrać skrzywienia, dzięki któremu
kupując lody nie patrzy się już na cenę, ani smak, tylko na
pojemność i kształt opakowania.
Krok 19:
W końcu nauczyć się wypełniać
mniejsze dziury gipsem.
Krok 20:
Wykombinować, jak zapchać dziurę
giganta odpowiednio dobranymi kawałkami cegieł.
Krok 21:
Po rozważeniu możliwości
zastosowania gipsu jako spoiwa, zdecydować się na zakup własnej
pianki montażowej.
Krok 22:
Przeczytać instrukcje i ostrzeżenia
na puszce pianki. Nabrać nikłej nadziei na koniec męczarni,
przeczytawszy, że "podejrzewa się, że może powodować raka".
Krok 23:
Zapsikać przestrzeń między cegłami
pianką, solennie sobie obiecując, że NIGDY, NIKOMU się nie
przyzna do tego, że zamiast zaprawy, cegły są na piance.
Krok 24:
Odciąć nadmiar zaschniętej pianki.
Krok 25:
Wrócić do gipsowej ekwilibrystyki.
Krok 26:
W przypływie szaleństwa dokonać
poprawek gładzią szpachlową.
Krok 27:
Spróbować wyrównać gładź przy
użyciu papieru ściernego.
Krok 28:
Starannie wymyć oczy i przez dwa dni
kaszleć pyłem.
Krok 29:
Pomalować całe pomieszczenie.
Krok 30:
Przez następne dwa dni znosić bóle
nadgarstka, stawów i głowy.
Krok 31:
Kupić sobie butelkę Wild Turkey 101.
Zasługujesz na nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz