środa, 11 czerwca 2014

Wildstar, krok po kroku

Krok pierwszy: przekonać mnie, żebym w ogóle zagrał.

- Człowieku, ja nie cierpię ememoerpegerów. Ostatnim razem grałem w to cholerstwo, jak kupiłem Burning Crusade i opłaciłem dwa miesiące abonamentu WoWa, zresztą to ty mnie namówiłeś...
- No ale przecież ci się podobało, nie? Grałeś codziennie.
- Bo wyliczyłem, że każdy dzień aktywnego konta kosztował mnie jedno piwo. Nie mogłem tego zmarnować i zwyczajnie nie grać.
- Ale miałeś chyba z osiem postaci...
- Bo żadną nie grało mi się dobrze. Nudziłem się, jak latałem między miastami, frustrowałem, kiedy jakiś fiut z Alliance z sześćdziesiątym levelem wpadał i kładł trupem mnie, innych graczy i wszystkich NPCów, poza tym nie podobało mi się, że jeśli wybieram gnoma, to muszę być w Alliance, a nie mogę wybrać swojej strony konfliktu, wkurzała mnie wtórność questów, nudny crafting, doprowadzała mnie do szału konieczność zakładania party z jakimiś pajacami, żeby rozwalić bossa...
- Ale to było tyle lat temu... Przecież WoW wyszedł w 2004... Teraz ten Wildstar ci się spodoba. Poza tym to tylko pass na parę tygodni, ślubu z tym nie bierzesz i nic cię to nie kosztuje.
- To daj tego passa komuś, komu się to spodoba.
- Razem z kolegami mamy w sumie z pięć passów, których nie ma już komu dać. Bierz i nie wybrzydzaj.
- Dobrze, dobrze...

Krok drugi: odpalić downloada i zająć się czymś miłym, albo pożytecznym. To chwilę potrwa.

Krok trzeci: Tworzenie postaci, początek rozgrywki... zrobiłem ledwo piąty level engineerem/settlerem i mam zwyczajnie dość...

... od premiery WoWa minęło dziesięć lat. Powtórzę wyraźnie: 10 lat.
Z mojego punktu widzenia oto, jakie w tej dekadzie zaszły zmiany w dziedzinie ememoerpegerów:
- trochę ładniejsza grafika. Ale wciąż tak kolorowa, że aż mdła, momentami na ekranie taki zamęt, że ja, stary człowiek, który żywot gracza zaczynał od River Raid na Atari, nie potrafię się połapać co tak właściwie się dzieje.
- Minimalnie zmieniony system klasy/profesji.
- Bardziej zręcznościowy model walki.

I tyle. Jak dla mnie, Wildstar to klon WoWa, tyle że z doklejonymi śrubkami i antenkami, żeby udawać s-f.
Poza tym, kiedy zacząłem grać, miałem wrażenie, że to otwarta beta. Menu raz działa, raz nie, nagrody za challenge raz da się odebrać, raz nie, quest tracking raz działa, raz nie, serwer laguje, jak gimnazjalista wywołany do odpowiedzi...
Teraz usłyszałem, że to nie beta, tylko pełna wersja. 'nuff said.

Krok czwarty: uninstall.