Pospolita kradzież najczęściej
sprowadza się do tego, że należy odwrócić uwagę ofiary (Za
tobą!) i zabrać jej pieniądze.
Są różne warianty powyższej
sytuacji - może ofiara nie zwraca uwagi na to, że ktoś właśnie
wychodzi z jej mieszkania z wszystkimi kosztownościami, ponieważ
akurat wyjechała na wakacje do Hiszpanii? W każdym razie, kiedy
ofiara nie patrzy, traci majątek.
*
Oszustwo to wyższa szkoła jazdy.
Trik polega na tym, żeby zachęcić
ofiarę, aby dobrowolnie oddała swoje pieniądze, w zamian nie
dostając nic wartościowego.
Solidne oszustwo to takie, kiedy ofiara
nawet jak się połapie, że została wydymana, nie jest w stanie
zgłosić się na policję - bo nie ma podstaw prawnych do wszczęcia
postępowania.
*
Wybitny kant to taki, kiedy ofiara daje
kanciarzowi forsę i nigdy się nie orientuje, że jest dymana.
*
Próbowałem już w życiu uczciwej
pracy - bolą od niej mięśnie, stres ściska żołądek, a
gratyfikacja nie jest godna poniesionego wysiłku.
Pora opracować kant - może nie od
razu wybitny, ale choć w miarę solidny.
*
"Daj mi swoją forsę" raczej
nie zadziała - to nawet nie kant, to zwykłe żebranie.
*
"Dajcie mi forsę, a coś wam
powiem" - trochę lepiej, ale za mało, aby zachęcić ofiarę.
Poza tym żądanie pieniędzy jest zbyt brutalne.
*
"Zdradzę wam sekret, jeśli dacie
mi kilka złotych na obiad" - jeśli powiemy to tysiącowi
przypadkowych przechodniów, kilku pewnie da po złotówce, tak dla
świętego spokoju.
Nie utrzymałbym się z tego, trzeba
myśleć dalej.
*
Jak podnieść odsetek tych, którzy
zaczepieni dadzą parę groszy? Sekret musi być atrakcyjny. Czego
absolutnie nikt nie wie? Co chcemy wiedzieć? Czego nie da się
sprawdzić (a zatem, nie da się udowodnić kłamstwa)?
"Zdradzę wam sekret tego, co
dzieje się z nami po śmierci. Podzielę się z wami tą wiedzą
nieodpłatnie - ale z żalem muszę zaznaczyć, że jestem chory i
ubogi, jeśli możecie podzielić się ze mną kilkoma groszami, będę
niezmiernie wdzięczny" - nieźle, ale wciąż potraficie wyczuć
kant, prawda?
Kombinujmy dalej.
*
"Wiem, czego się lękacie. Wiem,
że chcecie spotkać tych, którzy już odeszli. Wiem, że cierpicie.
Wiem też, że wszystko będzie dobrze - otóż istnieje potężna
istota, która stworzyła Świat i sprawuje nad nim nieustanną
pieczę. Ta istota życzy nam wszystkim jak najlepiej. I jeśli
będziemy grzeczni, w nagrodę spotkamy się z tymi, których
straciliśmy - chyba, że ich nie lubiliśmy, wtedy nie musimy się
obawiać pośmiertnego spotkania, bo te bydlaki są w jakimś innym
miejscu, takim, do którego po śmierci idą ci, co byli niegrzeczni.
Mam bezpośredni kontakt z tą istotą. Mam podręcznik, napisany
przez tę istotę - i po wielu latach studiów, jestem jednym z
nielicznych, którzy potrafią go zinterpretować. Jeśli chcecie
cokolwiek wiedzieć, jeśli potrzebujecie pocieszenia i zapewnienia,
że wszystko NAPRAWDĘ będzie dobrze - przyjdźcie do mnie i
wpuśćcie wspomnianą wyżej istotę do swych serc. Widzimy się za
tydzień - przy wyjściu jest świnka-skarbonka, zbieramy co łaska
na remont dachu i nowe krzesła".
Genialne.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie
ubiegł, bo ten interes to żyła złota... Cholera, może nie
powinienem się dzielić tym pomysłem publicznie..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz