Nie wiem, kim jesteś, ani dlaczego
tutaj zaglądasz.
Ale mamy najdłuższą noc w roku i
skoro już tu się znajdujesz - równie dobrze możemy spędzić ją tutaj.
Co możemy zrobić? Spróbuję snuć
przypuszczenia, kim możesz być.
Na pewno nie trafię ani razu. Możesz
się ze mnie pośmiać i wrócić do przygotowań przedświątecznych.
Ale gdyby jednak....
Cholera, sam nie wiem.
Usiądź wygodniej. Zapal, jeśli
chcesz. Nalej sobie ulubionego drinka. Ja już wypiłem dwa i dopiero
się rozkręcam.
Przed nami najdłuższa noc.
*
Może jesteś pracownikiem jakiejś
agencji z trzyliterowym oznaczeniem, a klikasz na adresie tego
zakątka Sieci w ramach obowiązków służbowych, żeby upewnić
się, że nie organizuję tutaj komórki terrorystycznej albo nie
handluję dziecięcą pornografią.
Zazdroszczę Ci odporności psychicznej
- gdybym ja musiał codziennie przejrzeć setki takich blogów,
palnąłbym sobie w łeb po tygodniu.
*
Wiem, kim nie jesteś. Nie jesteś
żadną z moich Największych, Jedynych i Prawdziwych Miłości.
Czytanie takich blogów, gdzie nie ma interesujących obrazków, a są
tylko ciągnące się przez cały ekran bloki tekstu nie było w
stylu żadnej z nich.
Oczywiście, możliwe, że jakimś
kosmicznym zbiegiem okoliczności masz z którąś z nich kontakt.
Możesz przekazać, że życzę jej jak
najlepiej... i zapytaj, czy dalej ma policzone wszystkie orgazmy.
*
Może jesteś niedawno po rozwodzie?
Masz w związku z tym mnóstwo problemów, ale jeden Cię zaskoczył
- swojej babci nie możesz się przyznać do rozwodu, bo staruszka ma
słabe serce i jest gorliwą katoliczką, a Ty nie chcesz, żeby
dostała zawału, jeśli się dowie, że któreś z ukochanych
wnucząt wystąpiło przeciw nauce Największej Świętości, czyli
Kościoła.
Swoją drogą, ciekawe, czy Bóg
naprawdę chce, aby ten nieudany związek trwał, zatruwał życie
Twoje, Twoich dzieci i niszczył w Tobie wszystko, co dobre.
*
Może jesteś dziewczyną, którą
pamiętam z liceum. Cicha, zawsze gdzieś z boku, dobre stopnie, z
makijażem tak delikatnym, że prawie żadnym, ubrana w nie rzucające
się w oczy ciuchy, stonowane barwy... A kiedyś napisałaś wiersz,
który trafił w jakąś moją strunę, której istnienia nawet nie
podejrzewałem.
Nawet po tylu latach trochę żałuję,
że wtedy stchórzyłem i nie zaprosiłem Cię na kawę.
*
Może masz tendencję do martwienia się
rzeczami, na które nie możesz wywrzeć żadnego wpływu. Nie
poradzisz nic na głupotę i korupcję wśród polityków, ale
zamartwiasz się, co będzie, jeśli wprowadzą kolejną kretyńską
ustawę. Nie masz wpływu na koszta gazu i prądu, ale nie daje ci
spać obawa, że za miesiąc jakiś kutas w garniturze je podniesie.
Za każdym razem, kiedy widzisz listonosza boisz się, że wręczy Ci
zawiadomienie od komornika, że Twoja pensja zostanie zajęta - mimo,
że nie masz długów, ale przecież komornicy są bezkarni i co
chwila mylą dłużników, rujnując życia innych ludzi. Przed każdą
wizytą u lekarza obawiasz się, że w końcu usłyszysz diagnozę:
rak. Za każdym razem, kiedy ktoś z rodziny zadzwoni o nietypowej
porze, boisz się, że wydarzył się jakiś krwawy wypadek.
Ciekawe, co stosujesz, żeby w ogóle
zasnąć? Leki na receptę? Starą dobrą gorzałę?
Czy martwisz się tym, jakie siejesz
spustoszenie w swoim organizmie?
*
Może obudowujesz się murem. Masz
wrażenie, że wszyscy po drugiej stronie są przeciwko Tobie. Cały
pieprzony świat.
Chujowo, kiedy wróg ma aż taką
przewagę liczebną.
*
Może jesteś na zakręcie. Wiesz, że
z tego łuku można łatwo wypaść, a za nim pewnie w poprzek drogi
stoi ciężarówka.
Masz plan ewakuacyjny?
Cięcie żył boli, a potem istnieje
ryzyko, że ktoś Cię odratuje. Kawałek sznurka i jakaś gałąź
oznaczają długą i bolesną agonię. Wejście pod pociąg raz na
jakiś czas kończy się tym, że człowiek odbija się od lokomotywy
- można skończyć jako jarzyna, albo cierpiący z bólu inwalida.
Podobnie ze skokiem z wysokiego budynku. Tlenek węgla podobno jest
bezbolesny, ale zwykle ktoś zauważa, że w zamkniętym garażu albo
mieszkaniu dzieje się coś nienormalnego. Substancje trujące
działają na organizm gwałtownie, są torturą, poza tym jest coś
takiego jak płukanie żołądka.
Mógłbym tak długo. Zmierzam do tego,
że źle przeprowadzony plan ewakuacyjny może narobić mnóstwo
szkód i uniemożliwić drugie podejście.
Może jednak lepiej nie zdjąć nogi z
gazu i po prostu przejechać ten zakręt? Przyjąć inny plan - może
lepiej wyjechać, zmienić twarz, zmienić nazwisko i zacząć od
nowa...
*
Najdłuższa noc. Jeśli się
zastanowić, to właśnie dzisiaj powinniśmy świętować
zakończenie roku. Od jutra będzie przybywać dnia. Od jutra łatwiej
uwierzyć, że może będzie lepiej.
*
Może masz konto na twitterze,
facebooku, naszej klasie i google+. Umiesz tańczyć i pływać.
Słuchasz RMF albo Zetki. Zawsze kogoś masz, a jeśli nie wychodzi -
co z tego, pełno ryb w morzu, prawda? Prawie bez przerwy na oddech
wyławiasz następną zdobycz. Może na kilka tygodni, miesięcy,
albo nawet parę lat. W życiorysie ukończone studia na dwóch
kierunkach. Sylwester w Zakopanem, wakacje nad morzem, ferie na
nartach. Trzy razy w tygodniu siłownia, zimą solarium. Kredyt
hipoteczny i własne trzydzieści metrów kwadratowych. W kieszeni
klucze do służbowego opla z ekonomicznym dieslem. Marzysz o nowym
audi A8. Nie chodzisz do wyborów, bo "to przecież tylko jeden
głos". Tutaj zaglądasz, żeby upewnić się, że Twój sposób
na życie jest lepszy od mojego.
Wiesz co? Jeśli masz psa wziętego ze
schroniska, mimo wszystko mogę Cię trochę polubić.
*
Może jesteś już na tym etapie, kiedy
nie chcesz myśleć o kolejnych urodzinach, Bożym Narodzeniu ani
Sylwestrze. Te rocznice tylko przypominają, że jesteś o kolejny
rok bliżej trumny, a wymyślana wieczorami książka wciąż nie
jest napisana, ten jeden doskonały obraz wciąż nie namalowany, ta
najlepsza melodia wciąż nie nagrana, poruszający wiersz nadal nie
napisany...
Od jutra każdego dnia będzie coraz
więcej czasu, aby wreszcie się za to zabrać.
*
Może jesteś inwalidą. Może wskutek
wypadku, choroby, a może od urodzenia. Może już nie zwracasz uwagi
na dzieci mówiące coś w stylu "Mamo! A ten pan/ta pani nie ma
ręki/nogi!"
Na pewno wciąż widzisz to spojrzenie,
jakim obrzucają cię ludzie z kompletem kończyn.
Ciekawe, czy jeszcze oceniasz ich po
tym, czy najpierw patrzą na to, co czyni Cię niepełnosprawnym, czy
na to, co jest zwyczajne? Czy wciąż najbardziej punktują u Ciebie
ci, którzy w ogóle zdają się nie zauważać kalectwa?
Czy już znasz tę lekcję, z której
wynika, że właśnie ci ostatni najbardziej Cię zranią? Może już
rozumiesz, że oni widzą herosa, za nic mającego przeciwności
losu, pełnego energii, ambicji, inspirującego hartem ducha; podczas
gdy Ty w nich widzisz osoby wznoszące się ponad przeciętność,
mądre i doskonale Cię rozumiejące. Idealizujecie się nawzajem.
Może nawet dotarło do Ciebie, że i Ty, i oni jesteście tylko
ludźmi i wcześniej czy później rozczarujecie się sobą.
A może rzeczywiście jesteś
inspirującym innych herosem? Uśmiech, silna wolna, ambicja,
życzliwość - może masz to wszystko. Może znasz własne
ograniczenia, i robisz wszystko, aby je pokonać. Skąd mogę
wiedzieć.
Ale gdybym miał obstawiać,
powiedziałbym, że kiedy nikt nie patrzy, nikt nie słyszy - pojawia
się Twój najbliższy towarzysz. Trzymasz go w ciemnym pokoju, bo
gdyby pojawił się w świetle dnia, mógłby przerazić każdego,
kto by go ujrzał, nawet Ciebie. Siedzi w ciemności, może nawet
udało Ci się go okiełznać... ale zawsze jest gdzieś blisko.
Nazywa się Gniew.
Kiedy wszyscy inni Cię zawiodą, na
niego zawsze możesz liczyć.
*
Przypuszczam, że zaglądasz tutaj w
tej chwili, bo spędzasz tę noc samotnie. Może właśnie tej nocy
najlepsze, na co możesz liczyć, to że gdzieś tam, między północą
a trzecią nad ranem, ktoś siedzi przy biurku, z twarzą oświetloną
blaskiem monitora, pali papierosa i myśli o Tobie.
*
Nie wiem, kim jesteś, ani dlaczego
tutaj zaglądasz.
Zapewne snując moje pijackie spekulacje nie
trafiłem ani razu. Ale to nieistotne.
Mam tylko nadzieję, że za rok o tej
porze znowu spotkamy się w tym samym miejscu.