poniedziałek, 28 września 2015

The black jack king and the red queen clash

Można by się spodziewać, że nowy album Iron Maiden będzie na okrągło brzmieć w moich głośnikach i słuchawkach. Zwykle tak się dzieje, gdy pojawia się coś nowego z Eddie'm na okładce.

Fakt, od razu polubiłem "The red and the black". Zakochałem się w "Empire of the clouds" - które dopiero w siódmej minucie zaczyna brzmieć jak utwór Iron Maiden...

Ale poza tym... Cóż, oswajam się z płytą. Powoli.

Może za rok, dwa, albo trzy naprawdę ją docenię.

A obecnie najczęściej słucham... Jakby tutaj... Nie się tego powiedzieć inaczej...




I tego...



Tego też...



A także tego:




Mówiąc krótko, renesans Królowej.

Bo czemu nie? Przecież Queen to nie tylko "Radio Ga Ga".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz