poniedziałek, 8 czerwca 2015

Sztuczna inteligencja i autentyczna głupota.

Co takiego dała światu Afryka Południowa? Diamenty... "Dystrykt 9"... A teraz "Chappie".

Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiety, choć i towarzystwem facetów nie wzgardzą, "Dystrykt 9" był prologiem do potencjalnie ciekawego filmu s-f (szkoda, że kończył się, zanim wydarzyło się w nim cokolwiek interesującego), a "Chappie"...

No właśnie...

Film traktuje o robocie, który staje się samoświadomy. Totalnie oryginalny pomysł, nikt tego wcześniej nie zrobił*.
Najpierw - na modłę "Dystryktu 9" - dostajemy wyrwane z kontekstu wypowiedzi rzekomych naukowców, jak to dane im jest dożyć nowej ery.
Widz domyśla się, że ta nowa era to powstanie i rozpowszechnienie AI. Jednocześnie godzi się z tym, że film - na modłę "Dystryktu 9" - będzie usiany wstawkami reportażowo-narracyjnymi. Trudno, małpa nauczyła się sztuczki, małpa będzie ją wykonywać.
Następnie poznajemy naczelnego cipasa tej opowieści - tatusia sztucznej inteligencji, matoła ze stopniem naukowym, pracującego dla Ripley.
Firma Ripley produkuje zaprojektowane przez cipasa roboty i sprzedaje je gliniarzom, żeby siły policyjne mogły jakoś poradzić sobie z J-Burgiem, który trochę za bardzo przypomina Detroit. W firmie pracuje Wolverine, który zrobił zdalnie sterowanego, militarnego robota i jest niepocieszony, że gliny jakoś wolą kupować policyjne roboty, zamiast wojskowych. Dlatego w pewnym momencie uzna, że najmądrzejsze, co może zrobić, to rozpierdolić własną firmę, sabotując oprogramowanie policyjnych droidów (czy ktoś od Disneya już skontaktował się z działem prawnym i ustalił, czy można pozwać twórców "Chappiego" za wykorzystanie gwiezdnowojennej nazwy robota?)
Ale nie uprzedzajmy wydarzeń - wróćmy do naszego cipasa.
Otóż nasz cipas stworzył plik, w którym zawarł Świadomość. Ten plik działał. Ale działanie na pececie to nie dość, więc cipas postanowił wgrać plik robotowi. Poprosił o pozwolenie Ripley, ale ta, jako jedyna postać w całym tym żałosnym filmie wykazała się rozsądkiem i odmówiła. No to cipas ukradł uszkodzonego robota i wgrał mu plik ze Świadomością... znajdując się pod lufami jakiś wkurwiających, niedorozwiniętych, idiotycznych, nieprawdopodobnych niby-gangsterów, którzy wpadli na genialny pomysł wykorzystania robota do rozwiązania swoich problemów natury płynności finansowej.
... i to jest moment, w którym muszę odetchnąć i napić się wody.
Od dawna żadnemu filmowi nie udało się mnie autentycznie wkurwić.
"Chappie" tego dokonał.
Żadna postać nie kieruje się sensowną motywacją.
Gdyby dziury logiczne były penisami i waginami - ten film byłby najostrzejszym porno w historii. Najpierw Świadomość działa na pececie. Potem zostaje wgrana do robota. Potem nie można jej przegrać z uszkodzonego robota do innego. Potem hełm do odczytywania EEG jakimś cudem działa na głowie robota. Następnie da się przegrać umysł żywego człowieka do robota. A na końcu da się przegrać umysł z zepsutego robota do działającego robota - mimo, że jeszcze godzinę temu się nie dało. A to tylko najbardziej rażące przykłady lenistwa, nieuctwa i fuszerki scenarzysty.
"Ożywiony" robot w żaden sposób nie przypomina tego, czym naprawdę mogłaby być AI. Zamiast tego jest pieprzoną postacią z kiepskiej kreskówki.
Mógłbym to wybaczyć, gdyby "Chappie" - zgodnie z tym, co sugeruje jego tytuł - był filmem w rodzaju "Shreka" albo "Wall-e" - sposobem na zabawienie bachorów i wyciągnięcie forsy z kieszeni rodziców. Ale ten chłam nie jest ani trochę zabawny, nie jest też filmem dla dzieci... sama liczba "fucków" wyszczekanych z dziwacznym akcentem - skoro o tym mowa, akcent Wolverina zasługuje na szczególne wyróżnienie, brzmi zupełnie, jak pijany Australijczyk udający Afrykanera wychowanego w Szkocji - otóż sama liczba przekleństw sugeruje, że film jest przeznaczony dla dojrzałego widza.
Kłopot w tym, że dojrzały widz po seansie dojdzie do jednego wniosku:

"Chappie" nie jest aż tak zły, jak Apartheid - ale niewiele mu brakuje.

---------------

* A ja muszę w końcu przyjąć do wiadomości, że sarkazm nie zawsze wychodzi mi tak zgrabnie i dowcipnie, jakbym tego chciał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz