wtorek, 4 stycznia 2011

Czego oczy nie zobaczą...

W tym tygodniu miałem się zabawić w jasnowidza. Napisać garść mętnych przepowiedni na rok 2011, a w grudniu - o ile szlag mnie wcześniej nie trafi - przywołać ten wpis i postarać się dopasować przepowiednie do wydarzeń. Niestety, nie zdążyłem. Trudno, w takim razie kilka pomysłów recenzjopodobnych z zeszłego roku, które raczej nie zostaną ukończone.

- Recenzja "Bayformersów 2". Pomysł był prosty, skoro "transformery 2" trwają jakieś dwadzieścia osiem godzin, to recenzja powinna być równie monumentalna. Dolny limit filmwebu dla recenzji to 350 wyrazów. Uznałem, że recenzja powinna być dziesięć razy większa. Trzy i pół tysiąca wyrazów! Niestety, zabrakło czasu i dobrego pomysłu, co takiego można o tym gniocie napisać na aż tyle słów.

- Recenzja "Moontrap". Napisałem jakieś 75 procent, a potem zdechł mi laptop, zanim zrobiłem backup. Tekstów nie udało się odzyskać. Nie mam już zapału, żeby męczyć się z tym cholerstwem jeszcze raz.

- "Twilight". Miałem zjebać, ale uznałem, że szkoda mojego czasu i klawiatury.

- "Inglorious Basterds". Jak wyżej, do tego z góry wiedziałem, że po publikacji moja skrzynka zostanie zapchana hatemailem, którego nie chce mi się już nawet czytać. Mówiąc krótko, film mi się nie podobał. A uzasadnienie? No, to już musiałbym napisać recenzję.

- "Last Airbender" - uznałem, że nie warto kopać leżącego. Poza tym, aby przypieprzyć się do nowego dziecka Shyamalana, wypadałoby obejrzeć kreskówkę, na podstawie której powstał scenariusz, a na to już nie mam po prostu siły.

- "Oblivion" - nie na filmweb, rzecz jasna, miało trafić tutaj. Ale nie miałem dość zaparcia, żeby pograć w tę grę dość długo, aby wypunktować wszystko, co w niej jest do dupy.

- polskie webkomiksy. To akurat jest projekt, którego jeszcze nie skreśliłem. Niewykluczone, że właśnie tutaj zaczną się pojawiać recenzje webkomiksów. Zastanawiam się tylko, czy na pewno chcę sobie robić wrogów w tym środowisku...

Tyle, jeśli chodzi o rzeczy, które chyba się nie zdarzą. Hmm, to w sumie jest swego rodzaju przepowiednia, więc w sumie wykonałem do pewnego stopnia swój zamysł.